Problemy europejskiej motoryzacji

📰 Dział poświęcony najnowszym wiadomościom i aktualnościom ze świata chińskiej motoryzacji. Śledź premiery nowych modeli, zmiany na rynku, innowacje technologiczne oraz strategie chińskich marek w Europie! 🚀
Regulamin forum
📰 Dział poświęcony najnowszym wiadomościom i aktualnościom ze świata chińskiej motoryzacji. Śledź premiery nowych modeli, zmiany na rynku, innowacje technologiczne oraz strategie chińskich marek w Europie. Dyskutuj o najświeższych wydarzeniach i trendach! 🚗
ODPISZ
Awatar użytkownika
CHAF
Moderator
Posty: 62
Rejestracja: 09 lutego 2025, 00:33

Problemy europejskiej motoryzacji

Problem europejskiej motoryzacji to nie tylko kwestia chińskiej konkurencji, ale przede wszystkim konsekwencja wieloletnich decyzji i strategii zarządzania, które były oparte na krótkoterminowych zyskach, a nie długoterminowej innowacji.

------ ciąg dalszy -----

Przez dekady europejskie koncerny żyły w komfortowym przekonaniu, że ich pozycja jest niezachwiana, czerpiąc ogromne marże i wypłacając rekordowe dywidendy, zamiast inwestować w technologie przyszłości. W efekcie, gdy pojawiło się realne zagrożenie – zarówno ze strony Tesli, jak i producentów z Chin – okazało się, że Europa nie ma niczego rewolucyjnego do zaoferowania.

W USA Volkswagen dostał potężny cios za Dieselgate i musiał nie tylko płacić miliardowe kary, ale także odkupić samochody od klientów. W Europie? Cisza, minimalne konsekwencje i dalej to samo narzekanie, jak to ciężko robić biznes w UE. Ale skoro lepiej było iść na skróty i oszukiwać niż naprawdę rozwijać nowe rozwiązania, to czy to wina konkurencji? Przykładem krótkowzroczności była choćby możliwość przejęcia Tesli przez Volkswagena za ułamek dzisiejszej wartości – ale europejscy menedżerowie, zapatrzeni we własne ego, uznali, że to „bańka”, której nie warto kupować. Przypomina to błąd Nokii, która zignorowała smartfony, bo „przecież klienci chcą fizycznych klawiatur”.

Podobne błędy popełniono, oddając linie produkcyjne starych modeli Chińczykom, licząc na łatwe zyski. Tylko że historia już to pokazała – najpierw Koreańczycy mieli produkować stare technologie, ale potem nauczyli się robić swoje auta lepiej, taniej i nowocześniej. Dziś Hyundai i Kia są realnymi konkurentami dla Niemców i Japończyków, a historia powtarza się z Chinami. Można wyśmiewać ich silniki spalinowe czy braki w serwisie, ale nie da się ignorować faktu, że celują w podstawową przewagę rynkową – niską cenę. Tak samo działały Toyota i Hyundai kilkadziesiąt lat temu. I kto dziś dominuje?

Unia Europejska faktycznie wymuszała zmiany w motoryzacji, ale zamiast realnej innowacji dostaliśmy absurdalne rozwiązania – coraz mniejsze silniki, w których turbo robi robotę, dopóki po kilkudziesięciu tysiącach kilometrów nie przestaje działać. Do tego dochodzi idiotyczny system „premium”, w którym trzeba płacić tysiące euro za podstawowe funkcje, a oprogramowanie europejskich aut to festiwal błędów i niedoróbek. Koncerny próbują udawać, że potrafią konkurować z Teslą czy BYD, ale efekty są żałosne. Jednocześnie Tesla od lat dostaje ogromne dotacje z budżetu USA, ale nikt się tym nie przejmuje, bo tam potrafią robić biznes. W Europie natomiast zamiast realnego wsparcia dostajemy coraz bardziej oderwane od rzeczywistości regulacje.

Przykłady działań europejskich gigantów są wręcz absurdalne – BMW przenosi dział R&D do Chin, Mercedes kupuje tam silniki, a jednocześnie oczekują, że konsumenci będą wspierać „europejski przemysł”, płacąc więcej za gorszy produkt. A dlaczego mieliby to robić, skoro same koncerny wybierają Chiny?

Nie ma co się dziwić, że klienci głosują portfelem. Na przykładzie samochodów – nowy MG za około 79 000 zł ma pełne wyposażenie, którego nie znajdziemy w znacznie droższym Volkswagenie czy Renault. Do tego dochodzą realia rynku – europejskie auta korzystają z chińskich części (np. od BCSAutomotive), ale sprzedają je w absurdalnych cenach, jakby ich wartość wynikała z magii, a nie kalkulacji. To samo widać na prostych przykładach – identyczna czapka w Polsce kosztuje 119 zł, a na AliExpress można ją kupić za 16,50 zł z dostawą. Tak samo jest z samochodami – kto miałby płacić więcej za „europejską jakość”, skoro realnie dostaje ten sam produkt z inną metką?

Wolny rynek powinien oznaczać wolny wybór, ale Europa coraz bardziej staje się motoryzacyjnym skansenem. Podczas gdy inne regiony świata rozwijają nowe technologie, my tworzymy sztuczne bariery dla importu i promujemy rozwiązania, które nie są dostosowane do realnych potrzeb klientów. Widać to nawet na przykładzie nowych modeli – Subaru Impreza STI poza Europą ma silnik 2.4L i 300 KM, do setki przyspiesza w okolicach 3,5-4 sekund, a u nas? 1.0L, turbo dziura i nadzieja, że po 70 000 km jeszcze coś z tego silnika zostanie.

Podsumowując – Europa sama jest winna sytuacji, w jakiej się znalazła. Nikt nie zmuszał europejskich gigantów do stagnacji, do ignorowania konkurencji i do przerzucania kosztów na klientów. Teraz, kiedy Chiny idą tą samą drogą, co kiedyś Japonia i Korea, nie ma co się dziwić, że konsumenci wybierają tańsze i lepsze rozwiązania. Wolny rynek weryfikuje słabości i albo Europa się obudzi, albo stanie się muzeum dawnej motoryzacyjnej potęgi.
ODPISZ